Czy tajemniczy humanoid może być dowodem na istnienie życia pozaziemskiego?
Ufolodzy i specjaliści od teorii spiskowych na całym świecie po raz kolejny przypomnieli sobie o Alioszeńce, znanej również jako „karzełek kysztymski". Maleńkie ciało tajemniczego humanoida zostało znalezione w maju 1996 roku w małej miejscowości Kysztym w okręgu kaolińskim niedaleko Czelabińska, a następnie zaginęło w tajemniczych okolicznościach.
Policja znalazła maleńkie ciało w maju 1996 roku w pobliżu miasta Kysztym. Jego właścicielką była lokalna emerytka Tamara Proswirina, lecząca się w szpitalu psychiatrycznym. Proswirina powiedziała w maju 1996 roku, że głosy w jej głowie kazały iść na miejscowy cmentarz, a tam znalazła małą istotę. Kobieta zabrała ją do domu i nazwała Alioszeńka. Potem dbała o nią, jak o własne dziecko.
Wiadomość, że u Proswiriny pojawiło się dziecko rozeszło się szybko po wsi. Jednak ze względu na nawrót schizofrenii Rosjanka znowu trafiła do szpitala, choć tłumaczyła medykom, że w domu zostało małe dziecko, które wymaga opieki. Lekarze uznali jednak, że niewiasta majaczy. Pozostawiona bez pomocy istota w krótkim czasie zmarła z głodu. Po jej śmierci sąsiad Proswiriny Władimir Nurdinow udał się do jej domu i zabrał ciało, które zdążyło się zmumifikować.
Policja natknęła się na obcą mumię podczas przeszukiwania domu złomiarza Nurdinowa, podejrzanego o przechowywania skradzionych przewodów elektrycznych. Policja przekazała ciało obcego do badań miejscowym ekspertom. Co potem stało się z ciałem, pozostaje tajemnicą do dziś. Zaginęło ono prawdopodobnie w drodze do Moskwy. Zgodnie z teoriami spiskowymi, ciało porwały służby bezpieczeństwa, aby ukryć jego istnienie.
Według opowieści krążących wśród ufologów i zwolenników teorii spiskowych, eksperci jeszcze w Kysztym doszli do wniosku, że nie mają do czynienia ani z człowiekiem, ani ze zwierzęciem. Wiedzieli, że trafiła im się nieznana forma życia.
Sceptycy nazywają tą historię miejską legendą. Moskiewski Instytut Genetyki Ogólnej przeanalizował ślady pozostawione na tkaninie, w którą była owinięta istota. Według oficjalnego komunikatu, wydanego 15 kwietnia 2004, badania DNA wykazały, że ciało należało do płodu ludzkiego płci żeńskiej w wieku od 20 do 25 tygodni z silnymi wadami rozwojowymi. Eksperci twierdzą również, że płód nie mógł przetrwać na świecie dłużej niż kilka godzin.
Twierdzenie to zostało jednak zakwestionowane przez mieszkańców. Co najmniej trzy osoby widziały dziecko Proswirin żywym. Zapewniają też, zmarło ono z głodu po hospitalizacji Proswiriny. Jednocześnie władze lokalne oskarżyły ludzi o wymyślenie tej historii w celu ściągnięcia zagranicznych dziennikarzy do Kysztymu.
Zwolennicy obcego pochodzenia Alioszeńki wierzą, że władze celowo zorganizowały utratę ciała i po latach opublikowali fałszywe wyniki badań. Zdaniem miejscowych, przed wysłaniem ciała do Moskwy badał je miejscowy zespół naukowców, kierowany przez specjalistę od anatomii chorób dr Stanisława Samoszkina. Samoszkin doszedł do wniosku, że zwłoki nie mają pochodzenia ludzkiego. W raporcie zapisano, że czaszka zbudowana była tylko z czterech kości, podczas gdy człowiek ma sześć. Wiele nieprawidłowości odkryto w szkielecie, przypominające wady wrodzone. Anatomowie zauważyli, że dwudziestocentymetrowe stworzenie z dużą głową i oczami, które zajmują dużą część twarzy, nie jest człowiekiem.
Wielu badaczy i ufologów twierdzi, że istnieje wstrząsające podobieństwo pomiędzy Alioszeńką, a obcym, przechowywanym w USA (np. z tym znalezionym w Atakama w 2003 roku).
Wadim Chernobrow, rosyjski badacz, reprezentujący organizację Kosmopoisk, który widział ciało w Moskwie przed jego zniknięciem, stwierdził, że ma ono pozaziemskie pochodzenie na podstawie przeprowadzonych rzekomo analiz genetycznych.
Wielu zwolenników pozaziemskiego pochodzenia Alioszeńki uważa, że ciało zostało skradzione przez tajne służby w celu uniknięcia dalszej analizy przez niezależne laboratorium, które mogłyby potwierdzić, że należy ono do innego świata. Są i tacy, którzy wierzą, że zostało ono zrabowane przez współplemieńców. Istnieje też wersja, że ciało zostało sprzedane do prywatnej kolekcji bogatego kolekcjonera. Wszystkie podjęte wysiłki, aby odnaleźć zgubę, nie powiodły się, mimo ustanowienia nagrody 200 tys. dolarów przez japońską telewizję.
Po zniknięciu ciała zaczęły pojawiać się też plotki o klątwie. Osoby zaangażowane w tą sprawę umierają w tajemniczych okolicznościach. Pierwszą ofiarą była Tamara Proswirina, która zginęła w wypadku w 1999 roku. Naukowiec Mark Milkiker, który badał ciało, zachorował i zmarł na zawał serca. Jednak zdaniem wielu, te historie zostały zapoczątkowane przez władze w celu zastraszenia niezależnych badaczy, których interesuje odnalezienie szczątków istoty.
Autor: Admin (29.04.2016)